Jak trudno się chwalić…
Zdarzyło się 2 lata temu.
Dlaczego tego nie opublikowałam? Nawet nie wiem…a przecież to był swego rodzaju sukces.
Poczucie krzywdy
Gdy odpalałam tego bloga byłam pełna zapału.
Wskrzeszałam go po dłuższym czasie i miałam plan, że będę tu aktywna. Że blog będzie żył. Że ciągle coś tu będę pisać.
Nie wyszło….
Taka tam refleksja nad brakiem wiedzy
Śmierć Seaned uruchomiła znów temat depresji i choroby dwubiegunowej.
I znów okazuje się, że to bardzo trudne do pojęcia i zrozumienia.
Skrzydła
Jak to jest, że coś co wpędziło mnie w chorobę, może mnie także uskrzydlać?
Mama w depresji
Bycie mamą w depresji to masakra… czasem mniejsza czasem większa. Ale zawsze masakra…
A nie wyglądasz
Nie spodziewałam się
Nie podejrzewałem
Nie widać po Tobie
Naprawdę? A dobrze wyglądasz.
Serio?! A jak niby ma wyglądać osoba z dwubiegunówką?
Nawrót
Przyszedł nagle. Jak to nawroty. Ale tym razem mnie zaskoczył, bo… przyszedł po 5 latach.
Wracam…
Dawno mnie nie było…
Po prostu wracam. Jeśli chcesz tu ze mną być – zostań.
Panika i lęk o dziecko
Wpadłam dziś w panikę. Dziś, jak chyba nigdy dotąd dotarło do mnie, że mam przemożny wpływ na moje dziecko. Mam go zawsze. Niestety także teraz, gdy jestem pogrążona w ciemności…
Ból…
Ból duszy wywołuje ból fizyczny. Ściska serce, skraca oddech, przydusza, sprawia, że całe ciało odmawia posłuszeństwa – jest ciężkie, bez sił… Taki ból duszy jest bolesny…
Dwubiegunówka jednodniowa
Takie dni są do kitu. Dupa blada…
Budzę się rano i pierwsze co przychodzi mi do głowy to myśl ” nie dam rady”. Ta myśl krzyczy mi w głowie. Czuję to fizycznie, ale zwlekam się z łóżka bo muszę…
Pierwsza taka noc…
Dziś pierwsza noc od dawna, kiedy kładę się spać z myślą, że chcę, żeby już było jutro.
Prochy
Tabletki, leki, prochy … i ja. To najtrudniejszy związek mojego życia… Od miłości do nienawiści. Od góry do dołu. Od zmierzchu do świtu… Są ze mną od kilku lat.
Wkurw…
Rządzi mną wkurw. Wibruje mi pod skórą. Zmienia mi głos na lekko piskliwy z niecierpliwości. Napina mi mięśnie, skórę, plecy… Jest potężny, nie pokonam go.
Lawina
To jest tekst, który napisałam już jakiś czas temu. Jedyny, który dałam do przeczytania większej grupie osób… Usłyszałam po nim wiele dobrych słów, co dało mi odwagę do dalszego pisania.
Tu i teraz…
Postanowiłam pisać ten blog. Pomyślałam sobie, że nie jestem sama na świecie z brzemieniem, które dźwigam… z tym wielkim słoniem, który siedzi mi na karku i wgniata mi twarz w poduszkę… z tą płonącą kulą w żołądku, która wędruje do gardła… ale też z tymi chwilami, kiedy czuję, że mogę latać…