Jesteś chora? A nie wyglądasz.
Nie spodziewałam się.
Nie podejrzewałem.
Nie widać po Tobie.
Naprawdę? A dobrze wyglądasz.
Serio?! A jak niby ma wyglądać osoba z dwubiegunówką?!
Jak sobie ją wyobrażacie?
Za każdym razem, gdy słyszę takie komentarze, zastanawiam się, co ludzie myślę. Jak sobie wyobrażają osobę chorą. Jak powinnam się zachowywać albo wyglądać?
I przede wszystkim – czy muszę? Do czego to potrzebne. Że tak zacytuję klasyczkę „A po co to komu?”.
I czy naprawdę chcecie wiedzieć, jak to wygląda?
Skoro tak bardzo Wam zależy…
Gdy jest źle, gdy jest dołek…
Nie mogę wstać z łóżka, cały dzień chodzę w piżamie, albo czymś a’la w podobie. Nie maluję się. Nie myję. Albo pobieżnie. Jestem zaflukana i generalnie BLE.
Nie jem. Chudnę. Biednieję. Mizernieję. Siwieję.
Jestem smutna, płaczliwa. Zalękniona.
Kulę się w sobie i z siebie. Zwijam w kłębek i uciekam w sen.
Ale nie zawsze mam komfort zostania w domu. Więc zmuszam się. Zmuszam się do umycia, ubrania, umalowania. Zakładam uśmiech, taki jaki akurat jestem w stanie znaleźć. I wychodzę.
I wtedy nie wyglądam. Nie widać po mnie. Trudno się domyślić.
I milej się mnie spotyka. Rozmawia. Spędza czas.
Nie chcecie, żeby było widać. Nie chcecie, żebym wyglądała. Bo to nie jest komfortowe dla nikogo. Ani dla Was, ani dla mnie.
Ale za każdym razem, gdy słyszę „a nie wyglądasz” czuję, jak wszystko we mnie tężeje. Pojawia się panika. Niemoc.
Gdy jest czas dobry, sekwencja wznosząca. Gdy jestem na górce. Potrafię o tym mówić, zachowując własny uśmiech.
Ale gdy jest źle. To jest źle.
Nie mówicie nikomu, że nie wygląda. Choroba to nie wygląd. To coś znacznie więcej…