Tu i teraz…

with Brak komentarzy

Postanowiłam pisać ten blog. Pomyślałam sobie, że nie jestem sama na świecie z brzemieniem, które dźwigam… z tym wielkim słoniem, który siedzi mi na karku i wgniata mi twarz w poduszkę… z tą płonącą kulą w żołądku, która wędruje do gardła… ale też z tymi chwilami, kiedy czuję, że mogę latać…

Fot. Michał Piekarski

Nie jestem jedyna, która usłyszała diagnozę depresja, a potem choroba dwubiegunowa… Jest nas trochę, jest nas w ch… dużo! I co gorsza coraz więcej.

Tak wiem, słyszałam wiele razy – „kiedyś jakoś nikt nie miał depresji”, „poćwicz jogę to ci przejdzie”, „to bzdury jakieś, weź się w garść i przestań się mazać”…. Niech sobie każdy myśli i gada , co chce. Ja wiem jedno – to jest cholernie trudna choroba. I nie można z nią zostać samemu. Dlatego tu jestem. Dla siebie, dla Ciebie, dla niej i dla niego.

Będę tu pisać, co leży mi na sercu, co kotłuje mi się w głowie i co dzieje się w mojej duszy. Napiszę tu o bólu i radości. Napiszę tu o jasnej i ciemnej stronie mocy. To mój pamiętnik.

Nie zamierzam się wymądrzać, wyekspeckowywać ani pouczać nikogo. Chcę pisać o sobie. Jeśli znajdziesz tu coś dla siebie, coś co pomoże Ci zrozumieć; że poczujesz się lepiej, choćby przez świadomość, że nie jesteś sama/sam – to będzie to najwspanialsza rzecz, która może się mi tu przytrafić.

Chcesz to czytaj, nie chcesz – zamknij stronę. Ja tu jestem …


Agata Wrońska