Mama w depresji

with Brak komentarzy

Bycie mamą w depresji to masakra… czasem mniejsza czasem większa. Ale zawsze masakra…

Jak obudzić dziecko do przedszkola/szkoły o 7.00, gdy sama nie jesteś w stanie podnieść się z łóżka…
Jak dać mu śniadanie, gdy sama nie jesz, a widok jedzenia sprawia, że robi Ci się niedobrze…
Jak pogonić do ubrania się, gdy sama chodzisz w piżamie 24/7…
Jak zmotywować do wyjścia z domu i pójścia do przedszkola/szkoły, gdy sama zamykasz się w domu i nie masz siły wyjść gdziekolwiek….

Jak być w pełni mamą, kiedy nie masz siły na samą siebie?

Powiem wprost – nie wiem, nie mam pojęcia, nie mam na to recepty. Ale jednocześnie wiem, że to jedyne, do czego zbierałam ostatki sił. Tylko bycie mamą stawiało mnie do pionu choć na chwilę. Spinałam wszystkie mięśnie, żeby dać radę. Żeby moje dziecko nie poczuło mojej słabości.

Ale czuło. Dziecko to papierek lakmusowy stanu psychicznego rodziców.

Nidy nie zapomnę, gdy zostałam wezwana „na dywanik” w żłobku ( w żłobku!!!). I pani wychowawczyni powiedziała mi, że Maciek jest w słabym stanie psychicznym. I zapytała, jak ja się czuję. Czy OK. Bo wg niej on źle znosi mój stan…. Plaskacz w twarz. Walnięcie w głowę. Kubeł zimnej wody… I lęk, poczucie winy, wyrzuty sumienia i bezsilność. Co ja mam zrobić, żeby on nie czuł tego, co czuję ja….

Miotam się z tym odkąd się urodził. Od 12 lat żyję ze świadomością, że moje dziecko jest radarem. Bardzo czułym detektorem. A ja nie potrafię uniknąć tego skanowania. Bo on wie wszystko. I czuje to….

Ale wiem też jeszcze coś. Nauczyłam się tego.

Jestem jedyną matką mojego syna. Łączy nas coś, czego nie da się opisać słowami, wyjaśnić, zdefiniować. Łączy nas tajemna nić, które odradza się z każdej strony. Gdy dzieje się źle na jednej końcówce tej nici, ta druga końcówka wysyła moc regeneracyjną, która ratuje więź. Ratuje tę drugą końcówkę. Od 12 lat wysyłamy sobie te energie. I dzięki temu jesteśmy tu, gdzie jesteśmy.

Trudno być mamą w depresji. Ale myślę, że gdyby nie mój syn, wpadałabym dużo głębiej i trudno byłoby mi wydobyć się na powierzchnię…. Dziecko nie ocenia, nie przekreśla. Ono daje siłę – prędzej czy później, u mnie zawsze na czas….